Smakosz Piwa: Jak i kiedy
zaczęła się Twoja przygoda z warzeniem piwa?
Piotr
Machowicz: Pierwsze
piwo uwarzyłem w 2009, ale myślałem o tym dużo wcześniej. Poświęciłem kilka
miesięcy na czytanie i śledzenie forów, zanim zacząłem warzyć. Na koncie mam
dopiero 60 warek, więc nie trudno zauważyć, że rocznie produkowałem ich
naprawdę nie wiele.
SP: Jaki piwny styl wybrałeś na pierwszą warkę?
PM: Tak,
to pamiętam do dzisiaj to był Kölsch, jeden ze stylów dzisiaj trochę
zapomnianych, już lekko archaicznych. Próbowałem także warzyć marcowe, koźlaki,
portery bałtyckie, później był czas na belgijskie klasyki.
SP: Jaki jest twój ulubiony styl piwny, a może
jest jakiś, który sobie szczególnie cenisz i dlaczego?
PM: Nie
mam takiego. Ogólnie to zmienia się co jakiś czas. Według mnie nie można się
przywiązywać do jednego stylu, trzeba dawać sobie szansę na rozwój i poznawanie
nowego. Jak wielu jeszcze niedawno miałem okres zachwytu nowofalowymi odmianami
chmielu zza wielkiej wody, ale czuję, że to w tym momencie się zmienia i znów pójdę w innym kierunku. Prawdopodobnie
ponownie troszkę belgijskim, ale odmiennym od tego co warzyłem wcześniej.
SP: Myślałeś nad połączeniem Ameryki i Belgi,
czyli uwarzenie np. Belgian AIPA?
PM: W
większości to co w tym momencie się wypuszcza jako Belgian AIPA u nas w Polsce,
nie do końca trafia w mój gust. Dla mnie
BIPA to bardziej Tripel z większą ilością chmielu, ale nadal odmian
kontynentalnych. To co robi Duvel w Houblonie lub wersjach Tripel Hop co roku
innymi chmielami zdecydowanie bardziej mi odpowiada niż połączenie fenoli z o
zgrozo żywicznością. Wolę klasyczne podejście.
SP: Jak się tworzy przepis na piwo, czy to jest
spontaniczny, czy bardziej złożony proces?
PM: Przykładem
spontanicznie wymyślonego piwa jest tegoroczny Grand Champion. Owoc wybrała
moja dziewczyna, ja zaś chciałem czegoś lekkiego i rześkiego, co będzie gotowe
do wypicia możliwie szybko. Piwo trafiło na stół sędziowski już dwa tygodnie po
rozlewie, a pomimo tego u mnie już wtedy wykańczane były ostatnie butelki. Z
recepturami bywa jednak różnie. Są takie na które pomysł nie rodzi się nagle,
lecz jest stopniowo tworzony, przemyślany i niejednokrotnie modyfikowany przed
przystąpieniem do warzenia.
SP: Czy przepis
na piwo, które wygrało Grand Championa, było specjalnie pod konkurs, czy to
było przy okazji?
PM: Jak widzisz piwo powstało bardzo
spontanicznie. Oczywiście wiedziałem, że taka kategoria będzie rozstrzygana.
Nie będąc jednak z niego zadowolonym w pełni nigdy nie posłałbym go na konkurs.
Nie wystawiam piw zbyt
często, zazwyczaj 2-3 razy w roku. Wiem, że są tacy, którzy wysyłają na każdy. To
jednak nie moja bajka.
SP: Jak
postrzegasz taki konkurs jako uczestnik?
PM: Jako
dobrą zabawę. Nie stresujmy się wynikami i nie przejmujmy do końca też
otrzymanymi metryczkami. Oczywiście w szczególności na początku są one pomocne
w wyłapywaniu wad piwa, ale przecież tak naprawdę możemy sobie pozwolić na
pewien subiektywizm – dobre piwo to takie które nam smakuje.
SP: Próbowałeś
już piwa po uwarzeniu, jak oceniasz smak jest lepszy czy gorszy od tego twojego
domowego?
PM: Przełożenie receptury, a w szczególności
sposobu wykonania ze skali domowej na komercyjną jest ogromnym wyzwaniem. Pewne
rozbieżności zawsze się pojawią. Cieszy mnie, że pomimo drobnych różnic
pomiędzy tymi wersjami udało się zachować ogólny charakter piwa i myśl
przewodnią która towarzyszyła mi podczas warzenia w domu.
SP: Jak się czujesz jako
zwycięzca Grand Championa?
PM: Ciężkie pytanie. W tym
konkursie już brałem udział kilkukrotnie. Pierwszy raz w 2010 roku zajęcie
bodajże 8 miejsca na przeszło 40 startujących było dla mnie swoistym
wyróżnieniem. W 2013 już udało mi się zdobyć I miejsce w jasnym lekkim.
Tegoroczny Grand Champion jest więc niejako nagrodą solidnie wypracowaną i
zasłużoną.
SP: Czy będziesz startował w tym roku?
PM: Pytasz o 2017? Myślę, że tak. Już widzę 2-3 kategorię dla siebie, takie
które miałbym ochotę uwarzyć oraz później oczywiście wypić. O wysłaniu
zadecyduje ocena piwa, nie poślę czegoś nie spełniającego moich standardów.
SP: Czy ktoś z Browaru Rzemieślniczego składał ci
jakieś propozycje współpracy?
PM: Propozycje
większe lub mniejsze pojawiają się nie zależnie, czy wygrasz, czy nie. Mogę już
zdradzić, że jednej z nich skorzystałem, czego efekty pojawią się mam nadzieję
już niebawem.
SP: Jak wyobrażasz sobie
piwną rewolucję za kilka lat?
PM: Ciężki temat. Myślę, że
niektóre browary pójdą w swoją stronę i każdy znajdzie swój ogródek, swoją
działkę i własną specjalizację. W tym jest chyba najbardziej sensowny cel tego
wszystkiego. Nie można być we wszystkim tak
samo dobrym, musimy dążyć do
swojego. Pewne tendencje w tym kierunku widać już dziś. Na pewno prędzej czy
później spotkamy się także z kontrrewolucją i powrotem do warzenia piw
klasycznych.
SP: Jakie są Twoje plany i marzenia związane z piwowarstwem?
PM: Myślę, że ciężko ograniczyć się do jednego. Takich drobnych celów do osiągnięcia
jest wiele. Obecnie jednak chyba największym jest po prostu zaistnienie na
rynku piw rzemieślniczych. Myślę, że wygrana w XIV KPD PSPD jest dobrym tego
początkiem.
SP: Dziękuję bardzo za wywiad i życzę dalszych sukcesów.
0 komentarze :
Prześlij komentarz