Piotr Machowicz Piwowar Domowy zwycięzca Grand Champion 2016






Smakosz Piwa: Jak i kiedy zaczęła się Twoja przygoda z warzeniem piwa?

Piotr Machowicz: Pierwsze piwo uwarzyłem w 2009, ale myślałem o tym dużo wcześniej. Poświęciłem kilka miesięcy na czytanie i śledzenie forów, zanim zacząłem warzyć. Na koncie mam dopiero 60 warek, więc nie trudno zauważyć, że rocznie produkowałem ich naprawdę nie wiele.

SP: Jaki piwny styl wybrałeś na pierwszą warkę?

PM: Tak, to pamiętam do dzisiaj to był Kölsch, jeden ze stylów dzisiaj trochę zapomnianych, już lekko archaicznych. Próbowałem także warzyć marcowe, koźlaki, portery bałtyckie, później był czas na belgijskie klasyki.

SP: Jaki jest twój ulubiony styl piwny, a może jest jakiś, który sobie szczególnie cenisz i dlaczego?

PM: Nie mam takiego. Ogólnie to zmienia się co jakiś czas. Według mnie nie można się przywiązywać do jednego stylu, trzeba dawać sobie szansę na rozwój i poznawanie nowego. Jak wielu jeszcze niedawno miałem okres zachwytu nowofalowymi odmianami chmielu zza wielkiej wody, ale czuję, że to w tym momencie się zmienia i  znów pójdę w innym kierunku. Prawdopodobnie ponownie troszkę belgijskim, ale odmiennym od tego co warzyłem wcześniej.

SP: Myślałeś nad połączeniem Ameryki i Belgi, czyli uwarzenie np. Belgian AIPA?

PM: W większości to co w tym momencie się wypuszcza jako Belgian AIPA u nas w Polsce, nie do końca trafia w mój gust. Dla mnie  BIPA to bardziej Tripel z większą ilością chmielu, ale nadal odmian kontynentalnych. To co robi Duvel w Houblonie lub wersjach Tripel Hop co roku innymi chmielami zdecydowanie bardziej mi odpowiada niż połączenie fenoli z o zgrozo żywicznością. Wolę klasyczne podejście.

SP: Jak się tworzy przepis na piwo, czy to jest spontaniczny, czy bardziej złożony proces?

PM: Przykładem spontanicznie wymyślonego piwa jest tegoroczny Grand Champion. Owoc wybrała moja dziewczyna, ja zaś chciałem czegoś lekkiego i rześkiego, co będzie gotowe do wypicia możliwie szybko. Piwo trafiło na stół sędziowski już dwa tygodnie po rozlewie, a pomimo tego u mnie już wtedy wykańczane były ostatnie butelki. Z recepturami bywa jednak różnie. Są takie na które pomysł nie rodzi się nagle, lecz jest stopniowo tworzony, przemyślany i niejednokrotnie modyfikowany przed przystąpieniem do warzenia.

SP: Czy przepis na piwo, które wygrało Grand Championa, było specjalnie pod konkurs, czy to było przy okazji?

PM: Jak widzisz piwo powstało bardzo spontanicznie. Oczywiście wiedziałem, że taka kategoria będzie rozstrzygana. Nie będąc jednak z niego zadowolonym w pełni nigdy nie posłałbym go na konkurs. Nie wystawiam piw zbyt często, zazwyczaj 2-3 razy w roku. Wiem, że są tacy, którzy wysyłają na każdy. To jednak nie moja bajka.

SP: Jak postrzegasz taki konkurs jako uczestnik?

PM: Jako dobrą zabawę. Nie stresujmy się wynikami i nie przejmujmy do końca też otrzymanymi metryczkami. Oczywiście w szczególności na początku są one pomocne w wyłapywaniu wad piwa, ale przecież tak naprawdę możemy sobie pozwolić na pewien subiektywizm – dobre piwo to takie które nam smakuje.

SP: Próbowałeś już piwa po uwarzeniu, jak oceniasz smak jest lepszy czy gorszy od tego twojego domowego?

PM: Przełożenie receptury, a w szczególności sposobu wykonania ze skali domowej na komercyjną jest ogromnym wyzwaniem. Pewne rozbieżności zawsze się pojawią. Cieszy mnie, że pomimo drobnych różnic pomiędzy tymi wersjami udało się zachować ogólny charakter piwa i myśl przewodnią która towarzyszyła mi podczas warzenia w domu.

SP: Jak się czujesz jako zwycięzca Grand Championa?

PM: Ciężkie pytanie. W tym konkursie już brałem udział kilkukrotnie. Pierwszy raz w 2010 roku zajęcie bodajże 8 miejsca na przeszło 40 startujących było dla mnie swoistym wyróżnieniem. W 2013 już udało mi się zdobyć I miejsce w jasnym lekkim. Tegoroczny Grand Champion jest więc niejako nagrodą solidnie wypracowaną i zasłużoną.

SP: Czy będziesz startował w tym roku?

PM: Pytasz o 2017? Myślę, że tak. Już widzę 2-3 kategorię dla siebie, takie które miałbym ochotę uwarzyć oraz później oczywiście wypić. O wysłaniu zadecyduje ocena piwa, nie poślę czegoś nie spełniającego moich standardów.

SP: Czy ktoś z Browaru Rzemieślniczego składał ci jakieś propozycje współpracy?

PM: Propozycje większe lub mniejsze pojawiają się nie zależnie, czy wygrasz, czy nie. Mogę już zdradzić, że jednej z nich skorzystałem, czego efekty pojawią się mam nadzieję już niebawem.

SP: Jak wyobrażasz sobie piwną rewolucję za kilka lat?

PM: Ciężki temat. Myślę, że niektóre browary pójdą w swoją stronę i każdy znajdzie swój ogródek, swoją działkę i własną specjalizację. W tym jest chyba najbardziej sensowny cel tego wszystkiego. Nie można być we wszystkim tak samo dobrym, musimy dążyć do swojego. Pewne tendencje w tym kierunku widać już dziś. Na pewno prędzej czy później spotkamy się także z kontrrewolucją i powrotem do warzenia piw klasycznych.

SP: Jakie są Twoje plany i marzenia związane z piwowarstwem?

PM: Myślę, że ciężko ograniczyć się do jednego. Takich drobnych celów do osiągnięcia jest wiele. Obecnie jednak chyba największym jest po prostu zaistnienie na rynku piw rzemieślniczych. Myślę, że wygrana w XIV KPD PSPD jest dobrym tego początkiem.


SP: Dziękuję bardzo za wywiad i życzę dalszych sukcesów.

0 komentarze :

Prześlij komentarz

a